Specjaliści pracujący z dziećmi i młodzieżą każdego roku we wrześniu obserwują zwiększenie przyjęć na młodzieżowe oddziały psychiatryczne.
Wakacje to czas “luzu” na oddziałach, choć wierzę, że spowodowany nie tylko wycieczkami i rodzinnymi wyjazdami.
We własnym gabinecie również obserwuję, że rozpoczęcie roku szkolnego to czas intensywnego poszukiwania pomocy psychoterapeutycznej przez rodziców, jak i często przejściowego zaostrzenia objawów nastoletnich pacjentów będących już w terapii.
Najczęstszą emocją nastolatków na myśl o rozpoczęciu zajęć szkolnych jest lęk.
Lęk przed byciem odrzuconym przez grupę, przed byciem niezaakceptowanym takim, jakim się jest. Lęk przed krytyką, zawstydzaniem, ignorowaniem, porównywaniem. Lęk przed nadmiarem materiału, presją oraz maratonem klasówek i sprawdzianów. Lęk przed tym, że już-teraz trzeba wiedzieć, co będzie się robić w życiu. I wreszcie lęk przed tym, że z tymi wszystkimi problemami zostanie się samemu.
W Polsce (i nie tylko u nas) zbudowano system edukacji, z którym kontakt powoduje u dzieci uruchomienie reakcji lękowej.
Fobia szkolna to coraz częstsza diagnoza w gabinetach psychiatrycznych i poradniach. Między innymi z jej powodu wystawiane są orzeczenia o nauczaniu indywidualnym (uczeń nie chodzi do szkoły, wiedzę może zdobywać w domu spotykając się tam z nauczycielem).
Zatem triggerem reakcji lękowej jest konieczność przyjścia do szkoły.
To zdanie głęboko mnie porusza. Jednocześnie odczuwam złość na system, który nie potrafi wspierać dzieci i nastolatków w ich rozwoju, a czasami wręcz stanowi duże wyzwanie (jeśli nie zagrożenie) dla ich zdrowia psychicznego.
W gabinecie psychoterapeutycznym traumatyczne doświadczenia związane z byciem uczniem w szkole to jedne z częstszych wspomnień moich pacjentów.
Jako dorośli widząc, że miejsce pracy nie jest dla nas dobrym otoczeniem, widząc, że szef/szefowa zbyt dużo wymaga i krytykuje naszą pracę, gdy grozi nam zwolnieniem z powodu zbyt „słabych wyników”, gdy zauważamy, że już w niedzielę wieczorem nasze ciało mówi “nie” poprzez uruchomienie reakcji psychosomatycznych (bóle brzucha, głowy, ataki paniki), nie minie wiele czasu, gdy zaczniemy wpisywać w wyszukiwarkę słowo „mobbing”. Przede wszystkim – możemy zdecydować o zmianie miejsca pracy na zdrowsze. I często to robimy.
Dzieci i nastolatki nie mogą tego zrobić.
Przemoc szkolna jest wtedy, gdy:
Nauczyciel mówi do Twojego dziecka: “Zawiodłeś mnie”, “Myślałem, że stać Cię na więcej”, “Tylko Ty z całej klasy dostałeś jedynkę”, “Nic nie umiesz”, “Nie sądzę, żebyś zdał maturę” (zamiast: “Wierzę w Ciebie”, “Cieszę się, przyszedłeś na sprawdzian i spróbowałeś”, “Jeśli będziesz potrzebował mojej pomocy, to jestem dla Ciebie”, “Zależy mi na Tobie”, „Zależy mi, żebyś to zrozumiał”).
Gdy nauczyciel krzyczy na Twoje dziecko albo ignoruje jego obecność i uczucia.
Gdy nauczyciel okazuje niezadowolenie, ponieważ Twoje dziecko dostało niską ocenę.
Gdy zawstydza je brakiem wiedzy – sam na sam lub na forum publicznym (zamiast zapytania: “Co mogę zrobić, aby Ci to wytłumaczyć?”)
Gdy szkoła nie oferuje wsparcia uczniom, którzy nie nadążają z materiałem.
Gdy szkoła nie oferuje wsparcia nauczycielom, nakładając na nich zbyt wiele obowiązków.
Gdy nauczyciele stają się urzędnikami i nie mają czasu na relacje z dziećmi.
Dzieci przychodzą na świat z wielką ciekawością tego, co w nim znajdą. Potrzeba rozwoju i uczenia się jest biologiczna, wrodzona, nie trzeba jej budować czy wywoływać. To co możemy zrobić jako dorośli, to mądrze towarzyszyć w niej dzieciom, rozpoznawać ich zainteresowania i mocne strony, doceniać zdobyte umiejętności. Nie zniszczyć jej. Pozwolić na wolność – wybór tego, w czym czują się spełnione. I nie oceniać, tylko być obok i kibicować. Być punktem odniesienia, na którym mogą się oprzeć, gdy poczują się zagubione.
O wiele łatwiej jest wymusić podporządkowanie ucznia poprzez postawienie mu oceny, piętrzenie wymagań i zastraszanie, niż zbudować z nim autentyczną relację, z której będzie czerpał siłę do wzrostu. W szkole na relacje brakuje zresztą czasu. Nauczyciele działają w obrębie ustalonych struktur, zasad i terminów, pozbawieni autonomii i superwizyjnego wsparcia w wykonywaniu tego tak trudnego i ważnego zawodu.
Dodatkowo – jak wyjaśnia teoria schematów emocjonalnych Jeffreya Younga – niekiedy nauczyciele sami doświadczyli jako uczniowie surowej krytyki, zawstydzania i unieważniania. Ukształtowało to w nich szereg schematów emocjonalnych: Nieufności i Skrzywdzenia, Wysokich Wymagań, Podporządkowania, Wadliwości, Deprywacji Emocjonalnej. Niosą głębokie rany na poczuciu własnej wartości, na złamanych granicach wewnętrznych. Na traumie podporządkowania i warunkowej akceptacji. Wykonywanie zawodu pedagoga dla niektórych z nich staje się możliwością odwrócenia roli z ofiary w kata. Wykorzystując zależność uczniów nakreśloną przez system edukacji, nadkompensują poniżenia, których sami doświadczyli. Ich samych nikt w przeszłości nie zaprosił do dialogu, więc tworzą “relacje” poprzez monolog, dyscyplinę i “nauczanie”. Schematy dziedziczy kolejne pokolenie. Podporządkowane dzieci stają się podporządkowanymi pracownikami i podporządkowanymi obywatelami. Skrzywdzone dzieci jako dorośli tworzą związki z krzywdzącymi partnerami bądź same krzywdzą.
Deficyty w tworzeniu autentycznych, zdrowych więzi to jedna z naszych najbardziej zaniedbanych umiejętności (choć paradoksalnie jesteśmy istotami społecznymi). Nie dziwne więc, że stworzono system edukacji, który te umiejętności pomija, który ich nie ceni, a skuteczne nauczanie rozumie jako sześciostopniowy system ocen i odpytywanie z wiedzy przy tablicy.
A przecież uczenie, lub szerzej – wzrastanie – odbywa się w relacji: z samym sobą, z innymi i w relacji ze światem dookoła.
Jak pisał Jesper Juul: “Społeczny nacisk na konieczność zdobycia jak najlepszego wykształcenia jest nie tylko daremny, ale także skrajnie niezdrowy, ponieważ rzuca się cieniem na relacje międzyludzkie, przede wszystkim między rodzicami a dziećmi. Za każdym razem, kiedy nasze dzieci słyszą, że muszą bezwzględnie zadośćuczynić jakimś wymaganiom szkoły, jeśli nie chcą pogrzebać swojej przyszłości, ginie cząstka ich poczucia własnej wartości.”
W terapii systemowej objawy psychologiczne pojawiające się u dzieci są rozumiane jako przejaw głębiej leżących deficytów w zakresie relacji rodzinnych. Czasami bez zaopiekowania się rodziną jako całością nie jest możliwa terapeutyczna pomoc dziecku.
I to jako psychoterapeuci staramy się robić, jest jednak jeszcze jeden kontekst, który wpływa na zdrowie emocjonalne dzieci i młodzieży – szkolny.
Myśląc o zdrowiu emocjonalnym najmłodszych pacjentów, porównuję je do ogromnej wrażliwości porostów, które zasiedlają korę drzew.
Porosty to organizmy, które szybko reagują na negatywne zmiany w środowisku poprzez zmianę swojego wyglądu. Nie posiadają korzeni, a wszystko czego potrzebują, pozyskują z powietrza. I jeśli powietrze staje się zanieczyszczone, od razu widać to w porostach. Tracą wtedy zielony barwnik, a ich wzrost zamiera.
Zdrowie emocjonalne dzieci jest więc papierkiem lakmusowym, dającym ostrzeżenie, czy otoczenie, w którym dorastają, jest zdrowe i wspierające.
Po rozpoczęciu roku szkolnego zapytaj swoje dziecko:
Czy czuje się w szkole mile widziane?
Czy ktoś uśmiechnął się dziś do niego?
Jaka jest atmosfera w klasie i w szkole?
Czy dzisiaj wydarzyło się w szkole coś, co wywołało w nim strach?
Czy może w szkole bez strachu powiedzieć, że czegoś nie wie, nie rozumie?
Jak reagują nauczyciele, gdy mówi, że się nie nauczyło materiału?
Czy dowiedział się dziś o swoich mocnych stronach?
Czy nauczyciele wierzą w jego możliwości i kibicują mu?
Czy uczenie się w szkole sprawia mu przyjemność czy może powoduje inne emocje?
Dzięki tym pytaniom wzmocnisz swoją relację z dzieckiem oraz zdobędziesz ważne informacje o tym, w jakim otoczeniu przebywa. To również szansa na zamodelowanie dziecku tego, co jest naprawdę ważne w relacjach międzyludzkich i jakiego traktowania może oczekiwać.
Jeśli jako rodzic masz wątpliwości do udzielonych odpowiedzi – pamiętaj, że Twoje dziecko przez większą część dnia przebywa w środowisku o wysokim natężeniu toksycznych zachowań. Pamiętaj, że jest mu trudno i uprawomocnij negatywne emocje, stres i presję, które odczuwa. To szczególnie ważny moment, w którym bezpieczne, kojące środowisko rodzinne może stanowić amortyzację dla trudnych doświadczeń zbieranych w trakcie pobytu w szkole.
Doświadczeń potencjalnie traumatyzujących.
Zmiana kultury edukacyjnej jest możliwa i już się dzieje. Jedna z inicjatyw na rzecz zmiany modelu edukacji w Polsce: Budząca się szkoła