Gdy poczucie wyjątkowości staje się substytutem więzi i miłości. O narcystycznym zaburzeniu osobowości

Są takie domy i takie rodziny, w których brak autentycznej miłości i bliskości łączy się z warunkową akceptacją i rozmytymi granicami. 

Dziecięce, najpilniejsze potrzeby emocjonalne pozostają w takim otoczeniu stale bez odpowiedzi. Świat dziecka wypełniony jest głęboką samotnością i poczuciem niewyobrażalnego wstydu, że takie, jakie jest, jest nie do zaakceptowania, a na miłość rodziców musi zasłużyć. Uczy się, że jest widziane i przyjmowane tylko wtedy, gdy zaprzeczy swojemu autentycznemu Ja. 

Ten mały chłopiec, ta mała dziewczynka idą przez świat z najgłębszym możliwym zranieniem w obszarze poczucia własnej wartości. 

Ponieważ to zranienie jest tak bolesne, wymaga natychmiastowej i silnej kompensacji.  Umożliwia to przetrwanie w domu rodzinnym, ale jednocześnie zrywa emocjonalny kontakt z wrażliwą, osamotnioną częścią. 

To część, z którą pacjenci nie chcą nawiązywać kontaktu. Nie chcą dopuszczać tam ani siebie, ani psychoterapeuty. Mogą nie zdawać sobie sprawy, że ta część istnieje w ich wnętrzu, ponieważ tak daleko została wypędzona. Z tego powodu wiele osób z narcystycznym rysem osobowości nie uświadamia sobie emocjonalnego dramatu, jaki w dzieciństwie był ich udziałem. 

To dlatego w gabinecie tak często słyszę: “Miałem szczęśliwe dzieciństwo”, “Inni mieli znacznie gorzej, po co to omawiać?”.

Świat wartości w rodzinach osób z narcystycznym zaburzeniem osobowości opierał się na osiągnięciach i poszukiwaniu aprobaty społecznej (“Inni cię wyśmieją, jak zobaczą, jak się zachowujesz”, „Musisz wybrać prestiżowe studia”, “Przyniesiesz mi wstyd, jeśli…”). To tlen, którym nieustannie oddychało dziecko. Nauczyło się, że ludzie dzielą się na “lepszych” i “gorszych”, więc nie ma innej drogi, niż walka o przynależność do „lepszych”. 

Gdy dziecku ogromnym wysiłkiem udaje się spełnić wysokie oczekiwania mamy lub taty, unika ich krytyki i czuje się wyjątkowe. Pod spodem tkwi olbrzymi lęk, że cała miłość rodzica, zostanie wycofana, jeśli okaże się „zwyczajnym dzieckiem”.

Niestety wówczas dziecko staje się przedłużeniem Ja rodzica, a nie odrębną od niego istotą. Ponieważ między nimi został zawarty narcystyczny sojusz, musi poświęcić siebie, by zatroszczyć się o marzenia rodzica. To zadanie ponad siły. Matka lub ojciec mogą stosować subtelne manipulacje, by dziecko zaspokajało ich pragnienie uznania i sukcesu. Dzieje się to poprzez deprecjonowanie, wywieranie presji, warunkowe okazywanie miłości, zawstydzanie, wpędzanie w poczucie winy.

Gdy dziecko przejawia jakiś talent i uzdolnienia, łatwo staje się narzędziem do manipulacji rodziców, a co za tym idzie, kompensacji ich własnych schematów. Jest używane do podniesienia wartości całej rodziny w oczach innych.

Czasem rodzice budują fundamenty pod narcystyczne cechy osobowości dziecka, działając w diametralnie innym stylu wychowawczym: jeden z rodziców rozpieszcza i idealizuje dziecko, eksponuje jego sukcesy na zewnątrz, podkreśla jego wyjątkowość, nie stawia realistycznych granic. Z kolei drugi rodzic jest nieobecny emocjonalnie, bardzo krytyczny, dewaluujący, wręcz pogardliwy. To tworzy we wnętrzu dziecka pełen dyskomfortu rozdźwięk: albo jestem dla kogoś wyjątkowy, albo jestem nikim.

Można się zastanawiać, czy rodzice osób z narcystycznym rysem osobowości naprawdę odczuwali wobec nich miłość? 

Niestety często sami przejawiali narcystyczne cechy osobowości. Bliska mi jest myśl, że każdy kocha tak jak umie, ale przede wszystkim tak, jak jego samego w przeszłości kochano. Niektórzy potrafią kochać jedynie warunkowo i dalej nazywają to miłością – oto cały dramat.

Pacjenci, aby przetrwać w tak wymagającym i nieakceptującym środowisku, już jako dzieci rozwijają u siebie strategie radzenia sobie, nazywane trybami, które dalej utrzymują się w dorosłym życiu:

Tryb Samotnego Dziecka: najczęściej niedopuszczany do głosu. W tym trybie pacjent doświadcza trudnych emocji takich jak uczucie pustki, dotkliwej samotności, smutku, wstydu, gorszości. Może się aktywować, gdy pacjent zostaje dłużej sam, spotyka się z krytyką, przegrywa rywalizację i musi zająć drugie miejsce; gdy ogląda film, w którym prezentowana jest autentyczna bliskość i więź między bohaterami. Gdy ten stan się uruchamia, pacjent bardzo szybko przeskakuje w poniższe tryby:

Tryb Samouwielbiacza: stan, w którym pacjent umieszcza siebie w centrum uwagi, nie tworząc przestrzeni dla innych osób. Jest skupiony na sobie i swoich potrzebach, a nie na budowaniu więzi z innymi. Podkreśla swoje zasługi i osiągnięcia, czasem w bardzo subtelny sposób, a czasem otwarcie przechwalając się. Czuje się wyjątkowy, lepszy od innych. Przypisuje sobie specjalne uprawnienia i nie liczy się z uczuciami innych osób. Pod chwaleniem się tkwi ukryta intencja, by inni poczuli, że zostali w tyle, poczuli się gorsi. Niekiedy surowo rozlicza innych z ich błędów i niewiedzy. W tym trybie pacjent ma ograniczoną zdolność empatii. Może przejawiać roszczeniowe nastawienie i zachowania rywalizacyjne. Bardzo istotne jest to, że w przeszłości rodzice wzmacniali ten tryb u dziecka pozytywnymi reakcjami, gdy się uruchamiał (“Byłeś gwiazdą, zostawiłeś ich w tyle, nie mogli się z Tobą równać, jestem bardzo dumna!”), co rozbudowywało i umacniało ten tryb radzenia na przestrzeni lat.

Tryb Odłączonego Samoukoiciela: uruchamia się, by pacjent mógł uniknąć bólu związanego z trybem Samotnego Dziecka. Angażuje się wtedy w czynności i zachowania, które odsuwają go od cierpienia i jednocześnie dostarczają krótkotrwałej przyjemności: ucieczka w sen, objadanie się, spożywanie alkoholu i narkotyków, hazard, flirt, uzależnienie od mediów społecznościowych, przelotne relacje seksualne, pornografia, intensywne ćwiczenia fizyczne. Mogą pojawiać się również fantazje wielkościowe dotyczące sukcesu, chwały, zwyciężania innych. Wszystkie zachowania, których funkcją jest odcięcie od bólu i dostarczenie przyjemności zaliczają się do tego trybu.

Osoby z narcystycznym zaburzeniem osobowości to okrutnie skrzywdzeni przez bliskich dorośli, którzy nie mieli możliwości zaznać czystej miłości od drugiego człowieka. To sprawia, że pacjent funkcjonuje w relacjach w ciągłej walce o siebie, a bliskość emocjonalna z innymi jest dla niego trudna do zbudowania (lub wręcz zagrażająca i niepotrzebna). Ponieważ deprywacja emocjonalna była w dzieciństwie tak silna, mogą nawet nie potrafić sobie wyobrazić, jak bliskość, troska i empatia mogłyby wyglądać, oraz jak ją przyjmować.

Całość tych dziecięcych doświadczeń powoduje, że pacjent w dorosłym życiu mierzy się z chwiejnym, niestabilnym poczuciem własnej wartości, które uzależnione jest od wyjątkowych osiągnięć i aprobaty otoczenia.

Oto krótki opis funkcjonowania osób z narcystycznym zaburzeniem osobowości w relacjach partnerskich i przyjacielskich:

  • Relacje romantyczne i przyjacielskie są postrzegane przez pacjenta jako stacja tankowania aprobaty i podziwu. Może przejawiać się to niechęcią do pozostawania w samotności. Pacjent stale potrzebuje widzów poświęcających mu uwagę, których mógłby oczarowywać, uwodzić. Obecność innych ludzi działa mobilizująco, pobudzająco, mogą zachowywać się jak nakręceni.
  • Partner/przyjaciel jest używany jako przedłużenie swojego Ja, z tego powodu jest starannie dobierany. Musi spełnić określone standardy (urody, wykształcenia, zachowania, moralności). Stoi za tym przekonanie: Wartość mojego partnera świadczy o mojej wartości. Zdarza się jednak, że przyjaciel osoby z narcystycznym stylem osobowości celowo został wybrany jako “tło” nieprzyciągające uwagi, by pacjent mógł przy nim świecić.
  • Poziom empatii jest bardzo zmienny, uzależniony od trybu, w jakim znajduje się pacjent. W trybie Samouwielbiacza nie jest zdolny do przeżywania empatii.
  • Częste przeżywanie zazdrości, szczególnie gdy ktoś inny otrzymuje więcej uwagi lub wyrazów uznania i podziwu. Łączy się z tym uczucie, że coś ważnego zostało odebrane. Wtedy błyskawicznie uaktywniają się mechanizmy kompensacyjne: gdy tylko poczuję się gorszy i pozbawiony uwagi (uruchamia się tryb Samotnego Dziecka), mobilizuję się, by udowodnić swoją wartość i wyjątkowość, a w tym celu również deprecjonuję innych (tryb Samouwielbiacza).
  • Trudność w przyjmowaniu krytycznych uwag przy jednoczesnym silnym krytycyzmie wobec innych (doszukiwanie się słabości, wad, koncentracja na błędach u innych, wysoka ocenność).
  • Skłonność do roszczeniowej postawy, oczekiwanie wyjątkowego traktowania przez partnera: stałej dostępności, poświęcania uwagi (partner/przyjaciel ma się stać rozpieszczającym rodzicem z dzieciństwa).
  • Trudność w respektowaniu granic wewnętrznych partnera/przyjaciela. Odczuwanie złości przy próbie ustanowienia tych granic (np. odmowa spotkania).

 

Nie wszystkie powyższe cechy mogą być widoczne i łatwe do zauważenia. Bywa i tak, że pacjent zdaje sobie sprawę, że jego zachowania są społecznie negatywnie odbierane i mogą doprowadzić do utraty bliskich. Mógł już doświadczyć niechęci i odtrącenia ze strony ludzi w reakcji na zachowania pochodzące z trybu Samouwielbiacza. Ponieważ nie chce znów doświadczyć samotności i izolacji tak dobrze znanych z dzieciństwa, świadomie ogranicza deprecjonowanie innych i podkreślanie swoich osiągnięć.

Jednym z ważniejszych sygnałów dla psychoterapeuty, że pracuje z osobą o cechach narcystycznych, jest sposób, w jaki czuje się w relacji z nią. Warto śledzić emocje, jakie pojawiają się w nas w reakcji na zachowania pacjentów, a nawet na myśl, że danego dnia spotkamy się na sesji. 

Niejednokrotnie to, co nie jest wyrażone słowami, zostaje wyrażone niewerbalnie, w działaniu. W trakcie kontaktu z pacjentem może towarzyszyć nam uczucie lęku, bycia ocenianym, kontrolowanym, uwodzonym, subtelnie poniżanym a nawet pogardzanym. Możemy mieć wrażenie, że pacjent nie otwiera się przed nami do końca, a jego narracja na temat siebie wywodzi się ze stworzonej przez niego kreacji fałszywego Ja. 

Jest to efekt braku zaufania do relacji, w której pacjent jest stroną potrzebującą pomocy. Raniący i naruszający jego wizerunek jest sam kontekst proszenia o pomoc w gabinecie terapeutycznym. Pacjent od początku buduje z nami relację z poziomu automatycznych obron. To niezwykle ważne, by nie dać się wciągnąć w ten złożony system kompensacji i unikania, skonfrontować z tym pacjenta, jednocześnie pozostając w troskliwej więzi emocjonalnej z jego Samotnym Dzieckiem.

To, czego doświadczają na co dzień bliscy osoby narcystycznej, stanie się również doświadczeniem psychoterapeuty, dlatego szczególnie ważne są umiejętności samoopieki i radzenia sobie z aktywowanymi przez pacjenta własnymi schematami. Pamiętajmy, że pacjent oddaje nam to, czego sam doświadczył w dzieciństwie, a nasze emocje stanowią kopię dramatu emocjonalnego, jaki przeżył w przeszłości. Osobiście ta perspektywa pomaga mi nie zagubić po drodze empatii i nie utracić emocjonalnej więzi z pacjentem.

Odsunięcie warstw związanych z kompensacją i unikaniem, oraz dotarcie do wrażliwej, osamotnionej części, zobaczenie jej, wysłuchanie, zapewnienie ochrony i zaopiekowanie się nią, to najpilniejsze działania do podjęcia w psychoterapii. A jednocześnie będące największym wyzwaniem w terapii pacjentów z narcystycznym stylem osobowości.