Schemat Wysokich Wymagań

Trudno wychowywać się we współczesnej kulturze i nie rozwinąć, choćby w śladowej ilości, schematu Wysokich Wymagań.

Z oczekiwaniami zewnętrznymi mierzymy się już od narodzin. Pojawiamy się na świecie zupełnie bezbronni, maksymalnie potrzebujący i zależni. Równocześnie jest to też moment, gdy pojawiają się pierwsze oczekiwania. Rodzice i personel medyczny wyczekują 10 punktów w skali Apgar. Nie minie wiele czasu, gdy czeka nas bilans dwulatka, trzylatka. Jeszcze nie nauczyliśmy się w pełni komunikować ze światem, a już jesteśmy uważnie oceniani. Czasem za tymi ocenami stoją dobre intencje (rodzice pragną naszego zdrowia), a czasem niezrozumiałe bądź zupełnie krzywdzące. Od pierwszych lat mierzymy się z jakimś wzorcem, często niewypowiedzianym na głos, do którego świat oczekuje, że się dopasujemy.

Treść tych oczekiwań jest różnorodna – od pełnienia ról społecznych do indywidualnych cech i osiągnieć.

Nasze społeczeństwo i kultura tworzy doskonałą pożywkę dla rozwoju schematu Wysokich Wymagań, w związku z czym jest on niezwykle powszechny, a nawet w pewien sposób znormalizowany. W końcu to dobrze wiele od siebie wymagać, prawda? Jeśli nie będę nakładał na siebie presji, to niczego nie osiągnę. Ilu z nas to słyszało – w domu, w szkole?

Jeśli rzadko bywasz zadowolony z efektów Twojej pracy, jeśli ciągle masz wrażenie, że inni wykonują zadania lepiej, osiągają więcej; jeśli trudno zaakceptować Ci drugie miejsce, lubisz rywalizować, jeśli uważasz, że to co robisz jest nie dość dobre i nieustannie musisz nad sobą pracować, jeśli trudno przyjmować Ci komplementy i słowa docenienia, to prawdopodobnie znak, że rozwinął się u Ciebie schemat Wysokich Wymagań.

Jego źródłem mogą być wymagająca postawa rodziców, wartości w rodzinie oparte na sukcesie i dążeniu do perfekcji, rywalizacyjne środowisko szkolne, doświadczanie krytyki oraz warunkowa akceptacja. Przyczyny mogą być też bardziej subtelne – rodzice wiele osiągnęli, rozwijali karierę bądź po prostu ciężko pracowali, by zapewnić utrzymanie rodzinie. I choć słowem nie oczekiwali wysokich stopni, swoją postawą zamodelowali wzór funkcjonowania oparty na na stawianiu sobie ambitnych celów i sukcesie. Nawet jeśli mieliśmy szczęście i doświadczyliśmy od rodziców bezwarunkowej miłości, akceptacji i szacunku dla indywidualnego tempa rozwoju, możliwe że 12 lat pobytu w szkołach nauczyło nas czegoś przeciwnego.

W odkryciu tego typu subtelnych powiązań pomaga psychoterapia. Rzuca ona szersze światło na to, czego doświadczyliśmy jako dzieci w relacji z ważnymi bliskimi.

Ze schematem Wysokich Wymagań powiązane są takie problemy jak niska samoocena, krytycyzm wobec siebie (a także wobec innych), perfekcjonizm, pracoholizm, obsesyjność, zaburzenia odżywiania, sztywne zasady etyczne/moralne, skupienie na produktywności, lęk przed porażką, trudności z odpoczywaniem, bezsenność. Niekiedy to ciało mówi „nie” pod postacią dolegliwości psychosomatycznych.

Gdy schemat Wysokich Wymagań jest aktywny prawdopodobnie odczuwasz w swoim wnętrzu presję, lęk a być może nawet złość, a w ciele pojawia się zauważalne napięcie.

Dążenie do upragnionego ideału bywa formą samoleczenia głęboko tkwiących przekonań o bezwartościowości. I w krótkotrwałej perspektywie skuteczną. Wiele osób po zrealizowaniu trudnych zadań, przeżywa pozytywne uczucia: dumę z siebie, radość, a nawet euforię. Są to przeżycia bezcenne i karmiące dla naszej wrażliwej, poranionej cząstki, która choć przez chwilę czuje się wartościowa i doceniona. Jest to jednak działanie kompensacyjne i w dłuższej perspektywie sprawia, że potrzeba akceptacji i potrzeba poczucia własnej wartości nadal pozostaje niezaspokojona.

Pod spodem kryją się nasze najczulsze warstwy i najboleśniejsze przekonania – poczucie, że to jacy jesteśmy i to co robimy jest nie dość dobre, jest nie do zaakceptowania.

Jeśli pragniemy rozpocząć pracę nad osłabieniem schematu Wysokich Wymagań, warto zadać sobie następujące pytania:

Czego w głębi potrzebuję, gdy trudno mi zaakceptować własne niepowodzenia?

Co pozytywnego mogłoby się wydarzyć, jeśli obniżyłbym nieznacznie wymagania względem samego siebie?

Co mogłoby sprawić, abym poczuł się bezwarunkowo wartościowy?

Jakie słowa mógłbym skierować do swojego wnętrza, abym poczuł, że już nie muszę dowodzić swojej wartości?